Mają swój niewymuszony, ale bardzo kobiecy styl. Mocno dbają o pielęgnację włosów i zdecydowanie stronią od nadmiernej stylizacji. Dowiedz się, czego jeszcze nie robią francuskie it-girls.
Francuzki są podziwiane przez kobiety na całym świecie za swój styl, klasę i nonszalancję. Zawsze i wszędzie prezentują się świetnie, są zadbane i naturalne. Uwagę przykuwają również ich fryzury.
Tak jak w modzie unikają kombinowania, tak samo dotyczy to włosów. Na głowie mają artystyczny (ale jednocześnie przemyślany) nieład, luźno opadające fale i dłuższą grzywkę. Modelowane, wymyślne upięcia pełne lakieru to zupełnie nie ich bajka. Ma być świeżo i lekko. To wszystko jest jednak wynikiem różnych zakazów i nakazów, których ściśle przestrzegają.
Kobiety pochodzące z Francji szanują naturę i nie ingerują w nią. Nie ma mowy o platynowym blondzie, ognistej czerwieni czy mocnej czerni, a już na pewno o żadnych awangardowych odcieniach, jak róż, niebieski czy fiolet.
Farbowanie dozwolone jest tylko w dwóch przypadkach. Po to, by zakryć siwe włosy albo podkreślić swój naturalny kolor – kluczowe jest tutaj słowo „podkreślić”. Francuzki wychodząc od fryzjera, mają wyglądać, jakby urodziły się z takim kolorem włosów. Do podkreślenia blondu czy brązu świetnie nadadzą się delikatne refleksy.
Zgodnie z ich podejściem, farby niszczą i wysuszają nasze kosmyki, a przy tym uzyskiwany efekt często jest daleki od naturalnego, chyba że chodzi o farby ziołowe, które dodatkowo mają właściwości pielęgnujące.
W łazience czy toaletce Francuzki próżno szukać suszarki. Preferują naturalne suszenie na powietrzu po uprzednim odciśnięciu nadmiaru wody ręcznikiem, natomiast zimą myją włosy wieczorem, by rano nie wychodzić z domu z mokrą głową. Jeśli kładą się spać z lekko wilgotnymi pasmami, to tylko na jedwabnej poszewce, po której włosy swobodnie się ślizgają, bez niszczącego ocierania się.
Mycie włosów wieczorem ma też jeszcze inne plusy. Przez noc nabierają one struktury, są lekko pogniecione, więc rano wystarczy krem, olejek albo lekki spray, by utrwalić całość.
Gorące powietrze suszarki nie tylko niszczyłoby włosy, ale też za mocno by je wymodelowało i wygładziło.
Wracając do mycia włosów, Francuzki nie robią tego każdego dnia, ale przynajmniej raz na dwa-trzy dni. W międzyczasie korzystają z suchych szamponów. W ten sposób nie tylko dbają o kondycję swojej fryzury, ale też łatwiej im później stworzyć nieład na głowie. Na drugi dzień włosy nie są już tak sypkie i łatwiej związać je w luźny koczek.
Trikiem tych kobiet jest też skropienie włosów odrobiną perfum. To nie tylko sposób na to, by pachnieć dłużej, ale też intensywniej – zapach będzie rozchodził się przy każdym poruszeniu głowy.
Francuzki przykładają ogromną wagę do kosmetyków pielęgnacyjnych. W większości wybierają produkty stworzone w ich kraju, jednak nie z pierwszej lepszej drogerii, lecz sprzedawane w aptekach bądź salonach fryzjerskich.
Ufają profesjonalnemu działaniu kosmetyków, szczególnie jeśli chodzi o nawilżenie. Często szukają w składzie dobroczynnych olejków i innych naturalnych składników. Ich zaletą jest też piękny zapach.
Czego jeszcze nie robią Francuzki? Nie używają też akcesoriów do włosów. Mowa o różnego rodzaju większych i mniejszych spinkach, opaskach, klamrach i klipsach. Na ich głowie nie znajdziemy też biżuteryjnych grzebyków, diademów czy ozdobnych gumek. Jest ku temu jeden najważniejszy powód – gadżety te niepotrzebnie odciągnęłyby uwagę od ich naturalnych fal, ale też mogłyby uszkodzić włosy.
Przeczytaj też: Urodowe tajemnice Skandynawek
Zdjęcie główne: Pascal Le Segretain/ Getty Images Entertainment/ Getty Images