• Please insert widget into sidebar Customize Left Home 5 in Appearance > Widgets
  • Please insert widget into sidebar Customize Righ Home 2 in Appearance > Widgets
Azure lake „Osadnik Gajowka” top view, abstract fantasy green and brown pattern background
Joanna Andrzejewska

Cudze chwalicie, swego nie znacie. Tak można by powiedzieć o Lazurowym Jeziorze w województwie wielkopolskim, dzięki któremu choć przez moment można poczuć się jak na Karaibach. Z tą jednak różnicą, że w rajskich regionach pomiędzy Ameryką Północną i Południową można bezpiecznie zażyć wodnej kąpieli. W naszym akwenie taki ruch jest całkowicie zabroniony.

Osadnik Gajówka, bo to o nim mowa, zajmuje 100 ha w gminie Przykona i przez wielu nazywany jest „polskimi Malediwami”. A wszystko to za sprawą lazurowej wody i białego piasku. I choć pejzaż ten zachęca do kąpieli, w efekcie zamiast przyjemności… aktywność ta dostarczyłaby nam jedynie nieprzyjemności. Warto bowiem wiedzieć, że Lazurowe Jezioro to sztuczny zbiornik wodny, będący w przeszłości wyrobiskiem Kopalni Węgla Brunatnego Adamów.

Osadnik Gajówka – polskie Malediwy zachwycają kolorami

Zastanawiasz się teraz pewnie, jak to możliwe że woda w jeziorze ma lazurowy odcień? Rozwiązaniem tej zagadki jest duża zawartość węglanu wapnia. Z kolei biały piasek to tak naprawdę popiół z dawnej elektrowni.

Dodajmy również, że nie powinno się lekceważyć ostrzeżenia i wchodzić (nawet tylko w celu zamoczenia stóp) do jeziora. Silnie zasadowy odczyn wody działa bowiem jak wybielacz i nawet krótki kontakt skóry z taką cieczą może spowodować poparzenia. Eksperci przestrzegają również przed spacerami brzegiem Osadnika Gajówki. Tereny te są niestabilne i wystarczy chwila nieuwagi, by wpaść do zbiornika. Dla turystów pozostawiono jednak „bezpieczne” 500 metrów plaży, a także punkt widokowy

Przeczytaj też: Najpiękniejsze plaże świata. Gdzie je znajdziesz?

Zdjęcie główne: lukszczepanski/ adobestock.com

[email protected]

Dziennikarka z wykształcenia i podróżniczka z pasji. Królestwo oddałaby za szafę Carrie Bradshaw i pracę Martyny Wojciechowskiej. Złotą rybkę z kolei poprosiłaby, by jeszcze raz uczyć się salsy na Kubie, spacerować z żółwiami po Zanzibarze i wędrować z plecakiem po Tajlandii oraz Kambodży.

ZostawKomentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *